Miliony arabskich robotników, wyznawców islamu, zostało sprowadzone do Francji jeszcze w okresie gospodarczego boomu końca lat 60. Kiedy francuska gospodarka gwałtownie potrzebowała tanich rąk do pracy. Wtedy postały getta: społeczne, kulturowe, religijne, na przedmieściach największych przemysłowych francuskich miast. Kiedy przyszedł gospodarczy kryzys, getta się zamknęły, nawet jeśli Francuska Republika wydaje miliardy euro na społeczną i kulturową integrację imigrantów. Z kolei fundamentaliści islamscy robią wszystko, aby integracja się nie udała.

Każdy młody Arab, któremu nie poszło w szkole, który napotkał bariery w życiu zawodowym, prywatnym staje się potencjalnym ochotnikiem dżihadu, wyznawcą „zemsty Boga”, jak tę nową antyliberalną i antyzachodnią ideologię, udającą religię, nazwał jeden z najwybitniejszych francuskich badaczy świata arabskiego Gilles Kepel. Obok Francji są też Niemcy, gdzie muzułmanów też jest ponad 4 miliony. I gdzie właśnie odbyły się pierwsze tak masowe manifestacje „białych przeciwników Islamu”. Jest Holandia, Dania czy Szwecja, gdzie też rozrastają się muzułmańskie getta, podczas gdy antyislamskie prawicowe partie (straszące zresztą także Polakami i innymi „obcymi ze Wschodu”) stały się trwałym elementem politycznego pejzażu. Wkrótce nie będzie można bez nich stworzyć żadnej rządowej większości.

kursy cukiernicze poznań